Wielki Tydzień

Powoli kończy się tegoroczna wielkopostna zaduma nad tajemnicą Męki naszego Pana Jezusa Chrystusa. Przed nami ostatnie dni Wielkiego Postu, które w tradycji chrześcijańskiej zwane są Wielkim Tygodniem. Jest to uroczysty czas upamiętniający ostatnie dni Jezusa Chrystusa i przygotowujący nas do największego święta chrześcijan, Zmartwychwstania Pańskiego. Szczególnym czasem w Wielkim Tygodniu jest Triduum Paschalne.

Drodzy Dobroczyńcy, Przyjaciele
i Stypendyści Fundacji Jana Pawła II

Od Niedzieli Palmowej do Wielkiej Nocy to tylko 7 dni. W historii świata to bardzo niewiele, choć przecież w tak krótkim czasie może się też wiele wydarzyć. Wystarczy jedna zdrada, jedna śmierć, jeden kieliszek wódki za dużo, aby życie stało się koszmarem. Jednak 7 tamtych dni w historii zbawienia to przestrzeń niewyobrażalna. Wystarczy 7 dni, aby wydać wyrok i zabić Boga! Ale wystarczy też Dzień siódmy, aby Umarły Zmartwychwstał. Wystarczy 7 dni, aby zobaczyć, jak cienka jest granica między miłością a nienawiścią. Ale wystarczy też chwila, aby się okazało, że Ten, który do końca nas umiłował, władny jest pokonać, i śmierć, i grzech, i nienawiść. Tyle dziwnych rzeczy wydarzy się w tych kilku dniach Wielkiego Tygodnia. Wiwatujący ludzie z Niedzieli Palmowej wykrzyczą za chwilę zupełnie inne słowa, a mianowicie: Na krzyż z Nim! Ukrzyżuj Go! Nie mamy króla tylko cesarza! Precz z Nim! Barabasza, Barabasza nam uwolnij! Zamiast wyciągniętych rąk w geście powitania, będą zaciśnięte pięści, jako wyraz buntu przeciw człowiekowi, który zawiódł ich oczekiwania.

Będzie Wieczerza, ostatnia w życiu Pana Jezusa na ziemi. Chrystus Pan umyje nogi apostołom i dokona największego cudu, przemiany chleba i wina w prawdziwy pokarm na życie wieczne, we własne Ciało i we własną Krew. Apostołowie usłyszą, że nie są już sługami Jezusa z Nazaretu, ale Jego przyjaciółmi. I że za tę przyjaźń On, Bóg, gotów jest dać najwyższą cenę, to jest własne życie. Szkoda tylko, że Judasz wtedy już stracił słuch, był kompletnie głuchy i nie usłyszy już słów Mistrza.

Będzie Ogród Oliwny, w którym tak bardzo będziemy chcieć dostrzec Chrystusa modlącego się mimo opuszczenia przez wszystkich. Bo przecież i w naszym życiu są takie chwile, kiedy gasną wszystkie światła. Kiedy odchodzą z domu dzieci i nie interesują się starymi i schorowanymi rodzicami, kiedy cierpienie zaczyna towarzyszyć nam jak najlepsza przyjaciółka. Chrystus z Ogrodu Oliwnego chce nam powiedzieć wreszcie, że każdy w swoim życiu musi również wejść do swojego Gethsemanii i przeżyć trwogę własnego konania.

Wielki Tydzień to również Piątek, dzień, w którym umarł Chrystus.

1. Golgoto, Golgoto, Golgoto!
W tej ciszy przebywam wciąż rad
W tej ciszy daleki jest świat.
Ty koisz mój ból, usuwasz mój strach,
Gdy widzę Cię Zbawco przez łzy.

Ref. To nie gwoździe Cię przybiły, lecz mój grzech.
To nie ludzie Cię skrzywdzili, lecz mój grzech
To nie gwoździe Cię trzymały, lecz mój grzech
Choć tak dawno to się stało, widziałeś mnie.

2. Golgoto, Golgoto, Golgoto!
Ja widzę Cię Zbawco mój tam.
Jak wiele masz sińców i ran.
Miłości Twej moc, zawiodła Cię tam,
Uwolnić mnie z grzechów i win.

3. Golgoto, Golgoto, Golgoto!
Wspominam tak często ten dzień:
Golgotę i słodki jej cień.
Przyszedłem pod Krzyż z ciężarem mych win,
Uwolnił mnie tam Boży Syn.

/Halina Kudzin/

To wreszcie przejmująca starożytna homilia na Świętą i Wielką Sobotę: „Co się stało? Wielka cisza spowiła ziemię: wielka na niej cisza i pustka. Cisza wielka, bo Król zasnął. Ziemia się przelękła i zamilkła, bo Bóg zasnął w ludzkim ciele, a wzbudził tych, którzy spali od wieków. Bóg umarł w ciele, a poruszył Otchłań. Idzie, aby odnaleźć pierwszego człowieka, jak zgubioną owieczkę… Zbudź się, który śpisz! Nie po to bowiem cię stworzyłem, abyś pozostawał spętany w Otchłani! Powstań z martwych, albowiem jestem życiem umarłych. Powstań ty, który jesteś dziełem rąk moich. Powstań ty, który jesteś moim obrazem uczynionym na moje podobieństwo”.

I znowu Jerozolima, i znowu niespokojna jak dawniej. Jezus Zmartwychwstał! Fatalna wieść. Przecież miało być zupełnie inaczej. Miało być tak bardzo spokojnie. Usunięto przecież tego samozwańczego Króla żydowskiego spośród żyjących. Usunięto tego burzyciela narodu. Zamknięto go w twardym grobie, symbolu przerażającej potęgi śmierci. Umarły jest bezsilny. A przecież on naprawdę umarł.

Panika wynikła w Jerozolimie. Tego jeszcze nigdy tam nie było. Tego w ogóle jeszcze nigdzie nie było. Bo to absurd, aby ktoś mógł ożyć. A jeżeli naprawdę ożył?… No to mamy problem!

Może słusznie padł jednak strach na Jerozolimę. Zobacz, co się dzieje: żołnierzy zmusza się do kłamstwa, niespokojny staje się Piotr – ja się Go trzykrotnie zaparłem, jak ja spojrzę Mu w oczy? Niespokojny jest Kajfasz – najwyższy kapłan i sędzia. Niespokojny jest Piłat – podpisał wyrok śmierci. Niespokojni są apostołowie – przecież myśmy uciekli. Tylko Nikodem bardzo zamyślony, bo do Pana skradał się nocą i setnik rzymski wyznający wiarę. I Maryja, Matka, ciągle zamodlona i dziwnie spokojna. I może jeszcze Jan – jedyny, co nie zwątpił.

Drodzy Dobroczyńcy i Stypendyści!

Przed nami święta Wielkiej Nocy. Wchodzimy w tajemnicę Wielkiego Tygodnia, aby nasze serca dojrzały i zakwitły czystością, dobrocią i miłością w Wielkanocny Poranek. Aby ludzie się dziwili i uwierzyli, że świat nie musi być wcale taki czarny i taki ponury, i że inny, to znaczy lepszy, może być człowiek, który uwierzył, że Pan naprawdę Zmartwychwstał.

Trzeba nam tylko wszystkim zatrzymać się nieco w tym szaleńczym codziennym biegu ku mecie, która wcale nie musi być, i często nie jest, ukoronowaniem ludzkich pragnień i dążeń. Potrzeba tej krótkiej chwili zadumy, aby swoją umęczoną głowę i pooraną bliznami twarz unieść ku Słońcu, ku Stwórcy. Potrzeba trochę czasu, aby nauczyć się patrzeć nieco dalej, niż tylko na rzeczywistość zamkniętą linią widnokręgu czy też czubkiem własnego nosa. Bo może właśnie tam są najpiękniejsze krajobrazy i może tylko tam można spotkać prawdziwe szczęście, o którym przez tyle lat tylko marzyliśmy w nasze bezsenne noce.

ks. Jan Strzałka